Blanka przebudzona hałasem dobiegającym z góry, usiadła na kanapie.
Rozejrzała się wokoło i uświadomiła sobie, że znajduje się w salonie Tomka. Było
dosyć widno. Uliczne lampy rozświetlały całe pomieszczenie. Na stoliku jak i w
całym pokoju panował bałagan po wieczornym oglądaniu filmów.
Dziewczyna położyła się, myśląc o wieczorze, spędzonym z przyjacielem. Pamiętała,
że zasnęła pod koniec filmu. Przypomniała sobie również, to co jej się śniło tej
nocy. Słyszała cichy i melodyjny głos Tomka, mówiący o jego uczuciach do niej!
Wyznawał jej miłość:
- Nie miałem ci nigdy okazji tego powiedzieć. Kłamstwo! Miałem tysiące
okazji, ale zawsze tchórzyłem. Bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejszą
osobą pod słońcem. Każda chwila bez ciebie jest chwilą bezsensowną. Widząc twą
twarz, życie staje się życiem…
A co jeśli nie był to sen? Wszystko było takie realistyczne… Może to się naprawdę
działo. Nie! Dziewczyna szybko odrzuciła tą myśl. To było by nieprawdopodobne.
Zegarek wskazywał już czwartą, a ona wciąż męczyła się z bezsennością. Postanowiła
pójść do kuchni, chciała się napić. Nalewała wodę do szklanki, gdy za swoimi
plecami usłyszała szmer. Nagle zapaliło się światło.
- Nie śpisz? – wymamrotał Tomek, a dziennikarka odwróciła się w jego
stronę. Miał zaspane oczy i lekko nieogarnięte włosy. Był ubrany w same bokserki.
Blanka czuła się trochę nieswojo, widząc go. No cóż już od dawna nie miała
przed sobą półnagiego faceta.
- No jak widać – starała mu się nie przyglądać. Popatrzyła dopiero na
niego, gdy wlewał wodę do kubka.
- Co? – zapytał, zauważając jej wzrok skupiony na nim.
- Nic.
- Aha – uśmiechnął się. Patrzyli na siebie przez chwilę. Dziewczyna znów
czuła się dziwnie, ale i przyjemne zarazem. On nie wyglądał już na zaspanego. W
jego oczach była niezwykła radość. Blanka odwróciła głowę w stronę okna. Tuż po
chwili powiedziała:
- Chyba już pojadę. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się jeszcze
zasnąć…
- Jeśli tak chcesz…
Kiwnęła przytakująco głową. Wypiła ostatni łyk wody, po czym mężczyzna odprowadził
ją do drzwi.
Dziewczyna siedząc w swoim samochodzie, nie była już tak bardzo
przekonana, że wyznanie miłości przez chłopaka było tylko snem. Całą drogę
poświeciła na dokładne zastanowienie się nad tym. Najlepszym rozwiązaniem
będzie uznanie tego za zwykły sen i zapomnienie o tym. Tak mówił jej rozsądek.
Kiedy dojechała do domu była już czwarta. Wysiadła z pojazdu. Na
dzielnicy panowała kompletna cisza, którą nagle zagłuszyło silne trzaśniecie
drzwiami i brzęk kluczy. Ku jej oczom wkrótce ukazał Paweł.
- Hej? A ty co tu robisz? – zapytał, szczerząc zęby.
- Yyy… Wracam od Tomka.
- Aaa – dziewczyna ujrzała grymas na jego twarzy – Dobra, lecę.
Przebiegnę się kawałek. Do zobaczenia.
- Lepiej brzmi nie do zobaczenia… - pomyślała.
~~~*~~~
Ostatnie minuty pracy dziewczynie dłużyły się niemiłosiernie, mimo to
uśmiech nie schodził jej z twarzy. Rano dzwoniła do niej Wiktoria. Zgodziła
się! Jest chętna by opowiedzieć jej o swoim życiu.
- Hej. Jak tam, wyspana? – zagadał Tomek.
- Niezbyt, ale dobry humor jak widać mnie nie opuszcza.
Siedząca obok znajoma spojrzała na nich z lekkim uśmieszkiem.
- Zauważyłaś, że wszyscy się na nas gapią? – powiedział niemal szeptem.
- Trudno nie zauważyć. Wiesz już krążą plotki, że jesteśmy parą – mówiła zciszonym
głosem.
Chłopak niemal nie zakrztusił się sokiem, który właśnie pił.
- Normalnie jak w liceum… - zamyślił się. - Dobra, dobra, a ty co taka wesoła?
- No wiesz. Cała ta sytuacja jest dosyć zabawna, ale to nie jest jedyny powód
mojej radości. Będę pisać książkę.
- Jaką?
- Opisującą życie Wiktorii Szypiłło. Ma mi wszystko opowiedzieć, całą
swoją historię, swoją podróż przez ciernie do gwiazd – mówiła z entuzjazmem.
- Kiedy macie się spotkać? – zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Dzisiaj, zaraz po pracy. W sumie powinnam już lecieć, bo się spóźnię –
pocałowała go w policzek, co ewidentnie dało mu satysfakcję. – Pa – krzyknęła,
idąc w stronę wyjścia.
Będąc już na parkingu i siedząc za kierownicą, stała się rzecz fatalna w
skutkach. Samochód nie chciał odpalić. Zdenerwowana dziewczyna uderzyła w niego
nogą z całej siły. Spowodowało to lekki ból w jej kostce.
- Wszystko w porządku? – zapytał Paweł.
- Niezbyt. Auto się zepsuło, a ja mam ważne spotkanie.
Chłopak otworzył maskę i po kilku minutach stwierdził, że nie jest w
stanie tego naprawić i potrzeba mechanika.
- Tylko nie to. Muszę szybko dostać się do centrum.
- Hmm, mogę cię podwieźć. Też muszę tam jechać.
Dziewczyna z lekkimi oporami zgodziła się.
- To czemu ci się spieszy do centrum? – spytał.
- Mówiłam, mam spotkanie.
- Z kim? – naciskał.
Poddenerwowana tymi pytaniami Blanka rzekła:
- Wiesz, Tomek jest spoko, ale on nie zaspokaja wszystkich moich potrzeb –
dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego co powiedziała.
- Yyy co?
- Przecież żartuję. Zawsze, gdy jestem wnerwiona plecę bzdury – drugie zdanie
zabrzmiało jakby mówiła do siebie.
- Coś w tym jest… - uśmiechnął się. – Pytanie tylko czym jesteś tak
zdenerwowana: zepsutym pojazdem czy mą obecnością.
- Samochodem – powiedziała zdecydowanie.
- Nie wiem czy wierzyć, bo gdy jesteś wnerwiona pleciesz bzdury.
- Wciąż jesteś tak samo głupi jak kiedyś – bąknęła.
- No teraz to naprawdę opowiadasz brednie.
Parsknęła śmiechem.
- Nie będę się sprzeciwiać, bo nie chcę iść na piechotę. Kiedy dojedziemy?
- Aż tak ci się nie chce ze mną siedzieć?
- Nie, po prostu się spieszę i nie miałabym nic przeciwko gdybyś jechał
szybciej.
Mężczyzna podgłosił radio i rozmowa na tych słowach się zakończyła.
Dopiero przy dotarciu na miejsce Blanka podziękowała mu i pożegnała się.
Szybko udała się pod adres, który podała jej Wiktoria. Miały się spotkać
w jej domu. Blanka lekko się spóźniła.
Mieszkanie piosenkarki wbrew oczekiwaniom dziennikarki było raczej
skromne, lecz urządzone w dobrym guście. Dominowała w nim jasna kolorystyka.
Ciemne meble w salonie kontrastowały się z nieskazitelnie białymi ścianami.
Dziewczyna usiadła na siwej kanapie, następnie dołączyła do niej
Wiktoria, niosąc dwie filiżanki kawy.
- Od czego zaczniemy?
- Może od tego jak wyglądało twoje życie przed wypadkiem?
* * *
Cześć! Przepraszam, że tydzień temu nie było rozdziału. Wiem, miałam
wcześniej o tym informować, ale wyszło jak wyszło. Nie miała czasu. Teraz
prawie wcale go nie mam, a ten rozdział pisałam w pośpiechu. Dlatego do ideału mu wiele brakuje... Musicie mnie zrozumieć. W ciągu tego miesiąca nie wiem
czy będę w stanie regularnie dodawać posty, ale postaram się zmobilizować.
Pamiętam również, że obiecałam Wam swoją niesystematyczność wynagrodzić,
dlatego planuję jakoś od czerwca przybliżyć Wam sylwetki ludzi niezłomnych, którzy
mimo swej niepełnosprawności nie pozostali gorsi od nas. Dokładniej wyjaśnię to
no powiedzmy 6 czerwca. W ten dzień planuję również dodać pierwszy post tego typu wraz z rozdziałem. Co Wy na to? xD
Spoko pomysł :) A i fajny rozdział. Tylko krótki, ale rozumiem, że nie masz czasu. Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńKolejny genialny rozdział :) I wyznanie Tomka... I że to tylko sen... I Samochód... I Paweł... I plotki... I wszystko mi się podoba! Tylko faktycznie, szkoda że tak krótko.
OdpowiedzUsuńBędę czekać na dalszy ciąg :)
Fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały i Twój blog strasznie mi sie spodobał <3
Nie umiem pisać długich komentarzy, wiec nie przedłużam, weny życzę i pozdrawiam ;*
Hej nominowałam Cię do LBA :)
UsuńSzczegóły tutaj: http://maranor5story.blogspot.com/p/nominacje.html
Bardzo dziękuję za nominację! :D
Usuń